Zygmunt Tempka-Nowakowski napisał sztukę w oparciu o własne doświadczenia wojenne – do Legionów wstąpił w 1914 roku. Ten znak biograficzny jest ważnym punktem wyjścia do analizy słuchowiska, myślenia o nim. Był aktorem, reżyserem, ale także felietonistą.
To zacięcie dziennikarskie wykorzystał po zakończeniu walk na froncie – w pracy w biurze prasowym Departamentu Wojskowego Naczelnego Komitetu Narodowego.
Sztuka „Gałązka rozmarynu” to pochwała Legionów i ich wodza, „przedstawia wydarzenia związane z werbunkiem do Legionów w Kielcach i pierwszych bitwach Pierwszej Brygady”. Samo słuchowisko, w reżyserii Andrzeja Zakrzewskiego, miało premierę 7 listopada 1998 roku.
Słuchowisko uderza w patetyczne tony, pokazuje obraz życia na froncie, który ma swoje ciemne i jasne strony, ale z większym naciskiem na te jasne, pozytywne. Czy jego celem było utrzymanie mitu walczących Polaków, którzy w wyjątkowym dniu jednak jednają się, stają się wyrozumiali dla siebie, obojętnie skąd się jest i po której stronie walczy? Nie wiem.
Czy Tempka-Nowakowski zebrał w tej jednej sztuce tylko to, co stanowiło dobre wspomnienia? Możliwe. Czy warto wejść naiwnie, bez pytań, w takie odzwierciedlenie jednej wojennej Wigilii? Tak.
Agnieszka Markowska
Tekst pochodzi z „Gazety na Interpretacje” nr 5
Piątek, 16 listopada 2018 roku, Wydział Radia i Telewizji im. Krzysztofa Kieślowskiego, Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, ul. św. Pawła 3, godz. 14.30