Słuchowisko6
Proponujemy lekturę eseju autorstwa Janusza Łastowieckiego na temat słuchowisk Teatru Polskiego Radia, które znalazły się w konkursie na najlepszą reżyserię słuchowiska podczas tegorocznego festiwalu.
Po raz trzeci słuchowiska Teatru Polskiego Radia wchodzą w cykl spektakli prezentowanych na Festiwalu Sztuki Reżyserskiej INTERPRETACJE. Wybór jest tu zawsze kameralny. Pięć utworów, pięć nazwisk, pięć odmiennych podejść do kreacji krain akustycznych. Pamiętam, jak przy okazji pierwszej edycji konkursu słuchowisk, w 2018 roku, Janusz Kukuła – dyrektor Teatru Polskiego Radia, wspomniał o potrzebie kształcenia nowych pokoleń reżyserów radiowych. Rok później, w 2019 roku, wystartował Kurs Reżyserii Radiowej, który Teatr Polskiego Radia realizuje wraz ze Szkołą Wajdy. Opiekunami tego pomysłu zostali wspomniany Janusz Kukuła i Wojciech Marczewski.
Piszę o tym przy okazji trzeciej edycji Festiwalu, bo pośród pięciu słuchowisk zgłoszonych do katowickiego finału są dwa zrealizowane przez absolwentów tego właśnie kursu. Słowo stworzyło radio, teatr radia oddał się bezgranicznie słowu, mówiąc do niego: przyjdź. Słowa rodzą czyny, a na naszych oczach, a właściwie w naszych uszach, dokonuje się zmiana pokoleniowa w dziedzinie reżyserii radiowej. Poprzednie dwie edycje radiowej części festiwalu zakończyły się zwycięsko dla dwóch reżyserek: Julii Mark i Aleksandry Głogowskiej. Teksty Weroniki Murek i Karola Wojtyły postawiły przed twórczyniami wyzwanie, któremu udało się podołać.
Podstawowym zadaniem reżysera w radiu jest bowiem usłyszenie w tekście partytury na głosy, dźwięki i muzykę. Warunkiem spełnienia w dziedzinie warsztatu reżyserii radiowej zawsze jest to, czy tekst będzie w stanie mówić, zaśpiewać i zrymować się z umysłem słuchającego. Gdy to piszę, w pamięci radiowej cały czas pobrzmiewa Inge Bartsch Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego w adaptacji i reżyserii Zbigniewa Kopalki z 1964 roku. To ten właśnie utwór mówił, śpiewał i rymował się ze słuchaczem w sposób niepowtarzalny. To pobrzmiewanie unikalnego splotu dźwięków i głosów, które po latach działa tak świeżo, jest Mount Everestem sztuki radiowej. Etap, na jakim są reżyserzy, którzy przyjeżdżają do Katowic ze swoimi utworami, nie jest jeszcze wirtuozerski. To dopiero pierwsze próby, rozpoznanie. Spójrzmy na to, w jakich kierunkach idą zainteresowania młodych twórców.
W tym roku usłyszymy Wycinankę z Szymborskiej, utwór napisany i wyreżyserowany przez Aleksandrę Głogowską, zwyciężczynię radiowej części INTERPRETACJI w 2020 roku. Jest to udramatyzowany zbiór zdań, wersów i migotliwych refleksji noblistki z 1996 roku. Głogowska wtapia w świat Szymborskiej głos Ireny Jun. Jesteśmy świadkami podróży przez młodość, nieśmiałość i gorzkie refleksje poetki. Utwór Głogowskiej przypomina w swojej strukturze najlepsze tradycje polskiego słuchowiska poetyckiego. W Teatrze Polskiego Radia oryginalna twórczość osnuta na poezji zawsze się sprawdzała. Tak jakby te połączenia biografii, eseistyki i poezji umówiły się, że najlepiej im się współpracuje w radiu.
Drugi zgłoszony do konkursu utwór to muzyczny Czarny poemat w reżyserii Anny Szamotuły. Znowu na plan pierwszy wysuwa się poeta. Tym razem jest to Władysław Broniewski. Słuchowisko stara się ukazać tajemne połączenia między znaną szerzej poezją a mniej rozpoznanymi wprawkami prozatorskimi poety. Szamotuła, która ukończyła Kurs Reżyserii Radiowej w Szkole Wajdy, zaprosiła innego uczestnika kursu, Piotra Skotnickiego, do napisania muzyki. Fakt ten świadczy o zawiązanej w ramach kursu wspólnocie i wymianie doświadczeń. Piosenki do muzyki Skotnickiego wykonuje Krzysztof Szczepaniak. W złożonej fakturze zdań, myśli i wersów stajemy się świadkami podróży przez ciemność, wojnę i zbrodnię. Muzyczność tego słuchowiska pozwala nam płynnie przenosić się przez kolejne stany emocjonalne bohaterów Broniewskiego.
Trzeci utwór to odbłysk cyklu, jaki w tym roku realizuje Teatr Polskiego Radia. Chodzi o WSPÓŁCZESNĄ DRAMATURGIĘ UKRAINY, która stała się kolekcją współczesnych utworów naszych wschodnich sąsiadów. Dramat wojny mieni się tutaj w nieoczywistych barwach. W Samobójstwie samotności według tekstu Nedy Neżdany w reżyserii Jana Hussakowskiego ukazane zostały rozmowy na skraju dachu. Pomiędzy życiem a ryzykiem skoku tli się wątła granica bycia bohaterów. Anna Grycewicz, Karolina Bacia, Oskar Hamerski i Jakub Kordas jako koty i ludzie przypominają mi bohaterów słuchowisk Hanny Kowalewskiej czy Henryka Bardijewskiego. Rolą Hussakowskiego było umiejętne przeprowadzenie męskich i żeńskich dialogów, tak by warstwa filozoficzna tekstu sprzęgła się z dramatycznością. Kiedy słuchamy realizacji, gdzieś spoza planów akustycznych dochodzą do nas dźwięki tętniącej ziemi ukraińskiej. To już efekt, jaki dopisała historia najnowsza.
Kontrakt, czwarty utwór, to koncert na dwa głosy. W przypadku dramaturgii Sławomira Mrożka nie ma zresztą mowy o innej drodze reżyserskiej niż ta polegająca na sile warsztatu aktorskiego. Przemysław Wyszyński, reżyser słuchowiska, zaprosił do współpracy Pawła Krucza i Szymona Kuśmidera. Aktorzy, znakomicie współpracujący w teatrze, jak i w radiu (pamiętamy zwycięskie słuchowisko Wyszedł z domu Tadeusza Różewicza w reżyserii Kuśmidera z festiwalu Dwa Teatry 2021), umiejętnie prowadzą swoje role, a warsztatowej precyzji towarzyszy ferment aktorskiej fantazji.
Festiwalową piątkę zamyka Parawan Andrzeja Strzeleckiego w reżyserii Rafała Zawieruchy. To swoiste
wspomnienie błyskotliwej dramaturgii mistrza zamieniło się w kolejną muzyczną podróż (drugą, obok Czarnego poematu). Marek Stefankiewicz i Piotr Rubik, autorzy oprawy muzycznej, pomogli Zawierusze uzyskać efekt zaburzonej konwencji, w której wszystko dzieje się na pograniczu groteski i metateatru radia.
Przez lata Teatr Polskiego Radia był współtworzony przez różne wrażliwości i szkoły. Słuchowisko
kształtowane było przez doświadczenie reżysera, jego upodobania estetyczne i temperament. Do dzisiaj wspominamy łagodność Zbigniewa Kopalki połączoną z jego wirtuozerią. Juliusz Owidzki zostawił swój pragmatyzm i skrupulatność. Janusz Kukuła to poeta‑elektryk o mocy rozświetlania pozbawionych prądu miast. Waldemar Modestowicz to szalony czarodziej łączący igłę faktografii z nitką fonicznej fabuły. Darek Błaszczyk to kreator pejzaży dźwiękowych. Skąd o tym wiemy? Głównie z anegdot, opowieści lub z migawkowych relacji wideo, które umieszczane są na stronach Polskiego Radia.
Radio to zamknięta enklawa. Zupełnie inaczej niż w teatrze czy filmie. Wszystko skupione jak w soczewce tylko po to, by utwór mówił, śpiewał i rymował się z nasłuchującym. Jest w tym szlachetność pozbawiona egzaltacji, niedzisiejszy krajobraz samotnych zmagań twórcy ze słowem. Jaka będzie opowieść o radiowej pracy Rafała Zawieruchy, Aleksandry Głogowskiej, Anny Szamotuły, Jana Hussakowskiego i Przemysława Wyszyńskiego? Utwory, których słuchamy w Katowicach, dadzą nam jedynie niejasne przeczucie tego, w jaką stronę podążają ich radiowe kroki. Wsłuchajmy się w ich świat, dajmy im swoje słowo. To słowo ma na imię: Przyjdź.
Janusz Łastowiecki
radioznawca, krytyk radiowy
Tekst pochodzi z katalogu XXI INTERPRETACJI