Strona główna / Interpretacje / Aktualności / O zmianie i przemianie. Esej profesora Tadeusza Sławka
O zmianie i przemianie. Esej profesora Tadeusza Sławka
18/11/2022

Zapraszamy do lektury eseju profesora Tadeusza Sławka o zmianach i przemianach. Tekst znajdzie się w katalogu festiwalowym.

1.
Nieprzypadkowo słynny esej Montaigne’a O żalu rozpoczyna się od stwierdzenia powszechnej zmiany. „Świat jest jeno wiekuistą huśtawką; wszystkie rzeczy huśtają się na niej bez przerwy […], tak powszechnym jak swoim własnym ruchem” (1). Taki rodzaj zmiany nazywa filozof „chwianiem” i widzi w nim zasadę wszelkiego istnienia: „Stałość nawet nie jest niczym innym, jak bardziej powolnym chwianiem”. Wiemy więc, że wszystko się zmienia, ale jednocześnie mamy nieodparte wrażenie, że wszystko jest „po staremu”. Jutro jest jak wczoraj. Dochodzi w nas do podwójnego buntu: przeciwko temu, że upływający czas wszystko nam zabiera, oraz przeciwko temu, że to, co nastaje, nie spełnia naszych wyobrażeń. Chcemy, aby było inaczej; nie chodzi nam o zmianę jako przepływ kolejnych wydarzeń, lecz o coś bardziej radykalnego: o zmianę jako przemianę. Nie o powtarzanie tych samych form, lecz o metamorfozę. „Zmiana” będąca wynikiem upływu czasu nie wystarczy. Pisze Leszek Kołakowski, że dla większości poważnych problemów ludzkości nie ma rozwiązać czysto technicznych czy biurokratycznych, bowiem – aby myśleć o ich rozwiązaniu – niezbędna jest przemiana, czyli to, co Biblia nazywa metanoją. Tym właśnie jest przemiana: nadaniem światu innego kształtu.

2.
Godzimy się z tym, co jest, ale hamuje to nasze wysiłki, aby nadać rzeczywistości istotnie nowe kształty. W tej sytuacji językowi bieżącej polityki chciałbym przeciwstawić język, który nazywam obywatelskim. Pierwszy wyraża pragnienie utrzymania pewnego układu zdarzeń, przedmiotów, osób, interesów i dąży zdecydowanie do spowolnienia zmiany. Niemal do zatrzymania czasu. Władza śni o wieczności. Produkuje ona pojęcia, terminy, związki frazeologiczne mające opisać świat tak, by jawił się on jako konstelacja spraw już niemal rozwiązanych. Prawda i kłamstwo są tu pojęciami nie tyle logicznymi czy poznawczymi, ile operacyjnymi. Polityk posługuje się nimi mniej po to, by odnieść się do danej sprawy, a bardziej po to, by osiągnąć swój cel. Najczęściej jest nim utrwalenie władzy i zabezpieczenie własnych interesów; to zaś wymaga zminimalizowania efektu upływu czasu i zdarzeń, jakie przepływ ów niesie, oraz zdecydowanego oporu wobec jakiejkolwiek propozycji przemiany. To dlatego język polityki stosowanej (nie mówimy tu o filozofii polityki, lecz o partyjnym, ideologicznie nasyconym dyskursie władzy) wykazuje sympatię dla wszelkich języków techno-biurokratycznych. Te bowiem zamykają świat w kilku formułach-sloganach, tworząc coś w rodzaju systemu językowego zaklinania rzeczywistości. Setki razy powtarzane „Polska w ruinie” nie odpowiada już zmienionej, i wciąż zmieniającej się, rzeczywistości, zatrzymując przepływ zmian w zamrożonej kapsule; „wstaliśmy z kolan”, redukując osiągnięcia polskiego społeczeństwa, zasklepia je w pozycji rzekomo ciemiężonej, acz ambitnie walczącej ofiary; opozycja będzie zawsze „totalna”, całkowicie niezależnie od rodzaju podnoszonych przez nią zastrzeżeń. Ta językowa maszyna niestrudzenie generuje wciąż nowych wrogów, chcąc ich przedstawić i skompromitować jako potencjalnych zwiastunów groźnej dla władzy przemiany.

3.
Retoryka, którą posługuje się ten dyskurs, nie ma na celu dojścia do prawdy; chce jedynie nakłonić słuchacza do tego, by podzielił jej racje. Nie służy życiu wspólnemu, lecz przetrwaniu władzy. Warto zacytować dłuższy fragment wywodu Platońskiego Gorgiasa, stanowi on bowiem modelowy przykład stosowania mowy jako instrumentu sprawowania władzy. Tak posługując się mową, tak „przekonując”, stajemy się nieuchronnie polityczni w najgorszym sensie: używamy państwa do zapewnienia sobie prywatnych/partyjnych korzyści. Posłuchajmy Gorgiasa, który mówi „O przekonywaniu słowami sędziów w sądach, członków rady w czasie narad, ludu na zgromadzeniach ludowych lub wszystkich innych zgromadzeniach obywateli. Dzięki tej zdolności swoim niewolnikiem uczynisz lekarza, niewolnikiem uczynisz i nauczyciela gimnastyki; co do kupca, zmieni się – będzie gromadził bogactwo nie dla siebie, lecz dla kogoś innego – dla ciebie, który potrafisz przemawiać do tłumu i przekonywać go” (2). Językowi naszej sfery publicznej nie chodzi o „prawdę”, lecz o „rację”; nie jest językiem myślącej deliberacji, lecz nadzwyczaj prymitywnej perswazji mającej zniewolić odbiorcę. Pragnie spowolnić zmiany i zdecydowanie nie dopuszcza do przemiany. Jednostka (nie uświadamiając sobie tego) traci władzę nad swoim życiem.

4.
Dochodzimy teraz do języka, który – inaczej niż język politycznej perswazji – pragnie, by jednostka odzyskała kontrolę nad własnym życiem. Nazywam go językiem obywatelskim. Gdy język polityki będzie odcinał wszelkie obszary, w których mogłaby pojawić się wątpliwość, stosując w tym celu agresywną strategię wykluczającej jasności („TU jest racja – TAM jest błąd”, „WY jesteście wrogami i prawo do prawdy zostaje wam wymówione”), język, o którym mówimy, będzie przeciwko temu protestował, posługując się strategią inkluzywnej niepewności. Pokłada on zaufanie w słuchaczu, iż potrafi on odrzucić obawy przed niejasnością i nieczytelnością. Przestają one być zagrożeniem, stając się szansą na wypracowanie przez czytelnika / widza / odbiorcę znaczenia często przeciwnego niż to narzucane przez wykluczającą jasność politycznej perswazji. W ten sposób powstaje nowa arena polityczności, inna niż ta skonstruowana dla klaunady cyrku zideologizowanego dyskursu polityki: nieczytelność / niejasność / niepewność nie są ucieczką przed rzeczywistością, ale istotną krytyką agresywnej (często kłamliwej), prostackiej billboardowej czytelności politycznej perswazji, którą to taktyką dyskurs ów osiągał jeszcze jeden cel: zniechęcał do czytania ze zrozumieniem, zastępując je prostą konsumpcją haseł, w których wszystko zostaje przedstawione jako przystępne i nieskomplikowane. Zwalniał od myślenia. Stąd radosnej bez-myślności powtarzanych formuł, ku której niechybnie chyli się dyskurs władzy, język, którego bronimy jako mowy obywatelskiej, przeciwstawia namysł, dzięki któremu język będzie służył rozumowi w sposób nie perswazyjny, lecz prawdziwie rozumny. Chodzi o to, i sztuka ma tu wiele do zrobienia i do zaoferowania, by poddać krytyce to, co Mills nazywa „racjonalnością bez rozumu”, która jest narzędziem zniewolenia człowieka: „nie jest współmierna z wolnością, lecz jest jej zaprzeczeniem” (3). Gdy wcześniej mówiliśmy o fundamentalnym zadaniu, jakim jest mowa pozwalająca człowiekowi odzyskać władzę nad własnym życiem, zapewne zbliżaliśmy się do groźnego, lecz nieuniknionego pytania, jakie Mills postawił współczesności: „czy wśród współczesnych ludzi zacznie przeważać, a nawet rozkwitać coś, co można by nazwać Radosnym Robotem?”.
Język, o którym myślimy i o który zabiegamy, ma postawić tamę pochodom Radosnych Robotów.

5.
Zarysowuje się więc taki oto obraz zadań języka, którym powinniśmy się posługiwać w relacjach między sobą: mowa ta pozwala nie wiązać się z innymi przez bez-myślne posłuszeństwo, nie dawać sobą bezrefleksyjnie kierować, nie mylić nauki z pouczaniem, i w ten sposób mowa ta wydobywa z jednostki pozostającej pod wpływem politycznego języka wrażliwość, czyli kieruje nas ku życiu bardziej aktywnie działającemu na rzecz sprawiedliwości.

Zamiast podsumowania przywołajmy poetycką medytację Bertolda Brechta:

„Jeśli nadal ma być, jak jest
Jesteście zgubieni.
Waszą przyjaciółką jest zmiana.
Towarzyszką waszej walki jest niezgoda.
Z niczego
Musicie zrobić coś. A to, co nad wami panuje
Musi być zniweczone.
Tego, co macie, zrzeknijcie się i weźcie to
Czego wam odmówiono” (4).

 

PRZYPISY:

1 M. de Montaigne, Próby, t. 3, przeł. T. Boy‑Żeleński, Warszawa 1985, s. 54.
2 Platon, Gorgias. Menon, przeł. P. Siwek, Warszawa 1991, s. 14.
3 C. Wright Mills, Wyobraźnia socjologiczna, przeł. M. Bucholc. Warszawa 2008, s. 268.
4 B. Brecht, Elegie bukowskie I inne wiersze, przeł. R. Krynicki, Kraków 2022, s. 42.

 

Tadeusz Sławek
prof. nauk humanistycznych, poeta, tłumacz, eseista, literaturoznawca

Tekst pochodzi z katalogu XXI INTERPRETACJI

Kategoria: Aktualności

Zobacz również: