"Serce"
Zapraszamy do zapoznania się z recenzją spektaklu konkursowego (o Laur Konrada) „Serce” z TR Warszawa, który został zaprezentowany we wtorek 22 listopada w Pałacu Młodzieży.
Podróż do źródła
Prawda i zmyślenie. Humor i powaga. Radość i ból. Serce z TR Warszawa to mieszanka różnych emocji doprawiona ważnymi pytaniami o tożsamość wyobcowanego młodego człowieka.
Wiktor Bagiński, twórca tego spektaklu, to urodzony w Polsce syn Nigeryjczyka i Polki, który w przeszłości był piłkarzem, a obecnie wykonuje zawód aktora i reżysera. I to właśnie pytanie o pochodzenie, o swoich przodków, jak również o tożsamość determinuje Serce, które Bagiński utkał z wątków swej autobiografii, wyimków z Jądra ciemności Josepha Conrada oraz anegdot opowiadanych przez aktorów. Spektakl jest efektem pracy w ramach piątej odsłony cyklu Debiut TR, w którym produkcje realizują wybijający się reżyserzy młodego pokolenia.
Bohater to – można powiedzieć – sceniczne alter ego reżysera. Nigdy nie poznał swojego ojca i przez wiele lat próbował się dowiedzieć, dlaczego tak się stało, przeprowadzając na ten temat trudne rozmowy z matką. Osobę Wiktora z Dzierżoniowa połączył ponadto z Marlowem z Conradowskiej opowieści. Można powiedzieć, że spektakl jest serią potencjalnych odpowiedzi na pytania dręczące autora od dzieciństwa. Nie znalazł ich w życiu, postanowił odpowiedzieć sobie na nie właśnie Sercem. Wymyślił w dodatku, że czarnoskórych bohaterów zagrają biali aktorzy, co z jednej strony jest dowcipne, a z drugiej sprawia, że stereotypy na temat rasizmu zyskują nowe oblicze.
Spektakl rozgrywa się w dwóch wymiarach – pierwszy to dowcipne, choć czasem gorzkie dialogi, które bohater prowadzi z matką, dziewczyną czy bratem na przestrzeni dekady (najpierw jako 18-latek, potem jako 28-latek). Niektóre sceny odsłaniają ponadto fikcyjność ról i sytuacji, w jakiej się aktorzy znaleźli, co też jest powodem do śmiechu. Drugi wymiar to fantasmagoryczne, mocne w wyrazie wizje inspirowane dziełem Conrada, które częściowo rozgrywają się na wideo i są konfrontacją bohatera z „dziedzictwem”. Reżyser nie stroni tu od pokazania nam ironicznego stosunku do powieści Conrada, m.in. sposobu widzenia przez Marlowa mieszkańców Konga, idei kolonializmu czy też tożsamości Kurtza. Twórcę spektaklu głównie interesuje jednak to, kim był jego ojciec, gdzie się podziewa i dlaczego opuścił rodzinę. Niemniej padają tu także ważne pytania o przemoc w świecie, problem aborcji, dyskryminację czy też o prawa kobiet.
Czarnoskórego bohatera gra fantastycznie Dobromir Dymecki (aktor, który jest jasnym blondynem).Uderza kontrast pomiędzy wyglądem aktora a postacią, którą gra, choć przecież jesteśmy w teatrze, tu jest możliwe (prawie) wszystko, z czego reżyser nieraz korzysta. Matkę Wiktora równie znakomicie gra Magdalena Kuta, która musi rozmawiać z synem na trudne tematy. Poprawny Jan Dravnel jest bratem bohatera, a świetna Aleksandra Popławska – czarnoskórą studentką psychiatrii z Kenii, w której Wiktor się zakochuje.
Aktorzy doskonale radzą sobie z wyrażaniem niełatwych emocji, których pełno w ich interakcjach. Ponadto koniecznie docenić trzeba naturalność prowadzonych przez nich dialogów w wątkach „obyczajowych”. Widz czuje się, jakby podglądał na żywo sceny z czyjegoś życia. Podróż Wiktora Bagińskiego do serca, czyli do sedna jego jestestwa, to gęste emocjonalnie przeżycie podszyte humorem i ironią. Głos w sprawie Polaków o innym niż jasny odcieniu skóry. Frapujące dochodzenie na temat pochodzenia, które okazuje się szalenie istotną dla człowieka sprawą.
Marta Odziomek
Tekst pochodzi z Gazety Festiwalowej nr 2 XXI INTERPRETACJI