Konrad Swinarski
Piotr Zaczkowski, dyrektor organizacyjny festiwalu tak pisze o jego patronie, reżyserze Konradzie Swinarskim: „Ostatnie pociągi z Katowic odeszły 26 stycznia 1945 roku. Ewakuowali się liczni uchodźcy. Uciekali także ci wszyscy, którzy bali się nadchodzących czerwonoarmistów. Podobno zrywano się w pośpiechu, odrzucając kołdry i pierzyny, zostawiając ubrania i nawet zgromadzone zapasy żywności. Aneta i Mieczysław Cybińscy zeszli do piwnicy kamienicy przy Grünstrasse 4. Towarzyszyli im krewni, którym przed kilku dniami udzielili schronienia – Irmgarda Swinarska i jej szesnastoletni syn Konrad. Następnego dnia katowiczan obudziły coraz głośniejsze detonacje pocisków. Czołgi sowieckie nacierały od strony Zawodzia.
Już w południe mieszkańcy centrum usłyszeli dudnienie kroków, głosy, trzask szyb. Po splądrowaniu sklepów i magazynów zaczęto grabić mieszkania. Gwałcono kobiety. Pijani żołnierze wzniecili pożary. Ogień strawił kilka domów przy dzisiejszych ulicach Pocztowej i św. Jana. Kiedy Konrad zrealizował (w 1964 roku) w Schillertheater w Berlinie „Pluskwę” Majakowskiego, krytycy wołali, że rozpętał w teatrze szaleństwo. Dwustu czterdziestu wykonawców. I efekty specjalne. Efekty zwyczajne. Na scenę wjechał samochód chłodnia z zamrożonym Prisypkinem. Płonęły knajpy. Maszerowały orkiestry. Na scenie chór żołnierzy sowieckich. Mundury wypożyczono z magazynu kostiumów filmowych. Szpaler czerwonoarmistów ruszył to przodu, a widzom przypomniał się czterdziesty piąty rok. Niektórzy znieruchomieli w wygodnych fotelach. Gdyby doszło do premiery „Hamleta” w krakowskim Starym Teatrze, wojsko koczowałoby poza murami Elsynoru. Konrad Swinarski chciał, aby na placu Szczepańskim żołdactwo rozbiło obóz. Dużo koni, wozy załadowane łupami – ptactwem domowym, pierzynami i garnkami. W finale żołnierze wtargnęliby ze wszystkich stron: z głębi sceny, z widowni.
Jerzy Skarżyski tłumaczył intencje reżysera: „I miała włazić właściwie taka banda, armia żołdaków, którzy zwyciężyli, a więc wszystko do nich należy. Może jeszcze moment, a zaczną publiczności zdejmować zegarki i zabierać portfele…”. Według Tadeusza Nyczka krakowski „Hamlet” mógł być interpretowany jako „ponura i rozpaczliwa historia państwa satelitarnego, poddawanego presji i wreszcie najazdowi ze strony ościennego państwa rządzonego przez bezwzględnego Fortynbrasa, nieustanna zaś obecność wojska, koczującego na placu Szczepańskim przy Starym Teatrze i później wkraczającego na scenę i widownię z zamiarem zrobienia ostatecznego porządku, mogłaby być antycypacją zupełnie czegoś innego z naszej najnowszej historii”.
Krakowskie „Dziady” Swinarskiego Witold Filler pochwalił za tony uniwersalne, w podtekście wystawionej cenzurki była oczywiście niechęć do politycznej inscenizacji Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym. Krytyk nie zauważył rosyjskich żołnierzy, którzy w trzeciej części „Dziadów” patrolowali cały czas widownię. W ślad za żołnierzami z gwiazdą nadpłynęli do Katowic cywile. Całe grupki z sankami, na które ładowali dające się jeszcze odnaleźć dobro. Miasto odwiedzili przybysze z Zagłębia. Wielu znało język rosyjski i szybko skumało się z żołnierzami sowieckimi. Wieczorem fala szabrowników odeszła w swoje strony. W finale krakowskich „Dziadów” lud rzucał się na Konrada. Zdzierał ubranie, szarpał na sztuki. I jeszcze wtargnął do pokoju Senatora. Wynosił szafy, stoły i krzesła o twardych oparciach.”
Piotr Zaczkowski
Dyrektor Katowice Miasto Ogrodów – Instytucja Kultury im. Krystyny Bochenek