"Polowanie"
Zapraszamy do zapoznania się z recenzją spektaklu telewizyjnego zrealizowanego przez WFDiF w ramach cyklu Teatroteka pt. „Polowanie”, który zostanie zaprezentowany we wtorek 22 listopada o godz. 13.30 w Teatrze Bez Sceny.
Na początku nie pada żadne słowo. Zanurzamy się w nocne odgłosy lasu i dosłownie przez ściany obserwujemy krzątającą się wewnątrz domu kobietę. Julia Ruszkiewicz, reżyserka spektaklu pt. „Polowanie”, daje widzowi czas na zorientowanie się w przestrzeni.
Akcja rozgrywa się w małej polskiej miejscowości. Można odnieść wrażenie, że znajdujemy się pośrodku lasu, pod wieloma względami daleko od „cywilizacji”. I, co istotne, jest zima, która będzie stanowić kontrast względem buzujących emocji. Scenografia jest w wielu miejscach symboliczna, co jest dużą zaletą tej produkcji. Stanowi swego rodzaju umowę między twórcami a widzem: tu są drzwi, a tu ściana. Tego nie zobaczymy, ale tam są. To nadaje dodatkowo teatralnego charakteru.
Ruszkiewicz wprowadza nas w świat tradycyjnej, czyli dobrej, poprawnej i słusznej rodziny. Mnożą się tutaj stereotypy, czasami w swojej brutalnej formie. Tytułowe polowanie to wątek, który będzie łączyć kolejnych bohaterów. Myślistwo ukazane jest w całej swej okazałości. Są strzelby, trofea, krew, stoły zastawione mięsem w każdej postaci.
Grający ojca Krzysztof Dracz staje się ucieleśnieniem jednej ze swoich kwestii: „Facet jest zawsze myśliwym”. W tym przypadku można odnieść wrażenie, że jest osobą bez refleksji, która nie potrafi wyjść poza utarty schemat myślenia o roli mężczyzny, kobiety czy dziecka.
W tej rodzinie wartości, jak i społeczne role, są jasno określone i wyraźnie podzielone. Próba wyłamania się z nich przez syna (Michał Pawlik) skutkuje nieustannym konfliktem z ojcem. I jest to główna oś spektaklu, czyli trudna relacja ojciec – syn i opozycja miasto – wieś. Ale poza ich kłótniami, które w pewien sposób są monologami, bo trudno u nich o dialog, dzieje się bardzo dużo. Swoje niespodziewane katharsis będzie przechodzić matka głównego bohatera.
Czekajcie na scenę z futrem! W tej roli doskonale obsadzona Aleksandra Konieczna. A skoro są strzelby, musi paść strzał. To rzecz jasna oczywistość, jednak to, kto padnie od kuli w tej bardzo symbolicznej i poruszającej scenie, może być zaskoczeniem.
Agnieszka Niewdana
Tekst pochodzi z Gazety Festiwalowej nr 2 XXI INTERPRETACJI