Zapraszamy do zapoznania się z recenzją spektaklu telewizyjnego zrealizowanego przez WFDiF w ramach cyklu Teatroteka pt. „Prawdopodobnie ciało stałe”, który zostanie zaprezentowany w piątek 25 listopada o godz. 13.30 w Teatrze Bez Sceny.
Kobieta z mężczyzną przyglądają się noworodkowi. Ojciec woli się upewnić i woła do pielęgniarki: „Czy to nasz?”. Tak, to ich mały Jonasz. Dziecko, które będzie trochę jak zbędny element wyposażenia mieszkania – nieco przeszkadzający i niepasujący.
Praca z młodymi aktorami jest zawsze dużym wyzwaniem dla reżysera. Czegoś takiego podjęła się Katarzyna Sikorska, realizując nagrodzony tekst Magdaleny Siwik pt. Prawdopodobnie ciało stałe. Jest dwóch głównych bohaterów: młodszy Jonasz i starszy Jonasz. W tych rolach Cyprian Grabowski oraz Kacper Olszewski.
Klamrą spinającą całość jest głos Krystyny Czubówny, który wprowadza nas w podwodny klimat filmu i wyjaśnia rodzinną sytuację. Jest swego rodzaju naukowym komentatorem obserwowanego zjawiska, które może wydawać się dziwne i niepokojące. Zanim w pełni będzie można się w nim zanurzyć, reżyserka funduje nam fragmenty wypowiedzi kobiet jakby żywcem wycięte z paradokumentów. Oto mamy kilka przykładów matek, madek i matek Polek, które bezbłędnie gra Anna Smołowik. Również w konwencji telewizyjnego show poznajemy starszego Jonasza i jego wyznanie: „Jestem dzieckiem niechcianym”.
Sikorska, odpowiednio kierując naszą uwagę, przedstawia skomplikowaną relację rodzice – dziecko. Robi to w atmosferze laboratoryjnej obserwacji wydarzeń, które mają miejsce w mieszkaniu na kształt łodzi podwodnej. Mimo że jest ono dość przestronne, atmosfera powoduje odczucie klaustrofobii. Szczególna jest tutaj scenografia – dominują: kolor niebieski we wszelkich odcieniach, okrągłe okna i marynistyczne rekwizyty.
Wszystko to razem może potęgować u widza niepokój. Podobnie jak młody Jonasz w dwóch wymownych i charakterystycznych scenach: wówczas, kiedy nic nie mówi, trzymając w dłoniach nóż i żelki w kształcie rybek, oraz w scenie z żelazkiem. Szuka on emocji, chce ich doświadczyć. Czasami skutkuje to poparzeniem ręki, innym razem godzinami samotnie spędzanymi w deszczu. Spektakl jest wyjątkowym studium dziecięcej samotności.
Agnieszka Niewdana
Tekst pochodzi z Gazety Festiwalowej nr 5 XXI INTERPRETACJI